5°C

Niedźwiedź Morski na Morzu Bałtyckim

Poprzedni
Następny

Huk! Przerażający grzmot, wydobywający się z głębi morza niczym narastający niedźwiedzi pomruk, przechodzi w odrażający ryk. Nagle wody Bałtyku wdzierają się gwałtownie na ląd i siejąc ogromne spustoszenie, topią ludzi oraz zwierzęta. Ukazując całą swoją potęgę, obudził się on- Niedźwiedź Morski.

Tak właśnie już setki lat temu dawni mieszkańcy Pomorza i kronikarze nazywali zjawisko, które budziło w nich ogromny respekt i strach. Z przekazów wiadomo, że na przestrzeni dziejów przynajmniej dwa razy ten nieproszony gość zawitał nad brzegi Bałtyku, czym poczynił niewyobrażalne szkody. Zostawił po sobie ślad, nie tylko na kartach kronik, lecz jak się okazało później, jego wizytę można potwierdzić również w warstwach geologicznych. To tajemnicze zjawisko to nic innego, jak współcześnie znane nam określenie, pochodzące z języka japońskiego, czyli Tsunami.

Tsunami

Tsunami (jap.tsu– port, nami– fala), czyli po polsku „fala portowa”,  to pierścieniowo rozchodzącą się fala, którą mogą wywołać wstrząsy sejsmiczne, podwodny wybuch (np. wulkanu), osuwisko ziemi, a nawet upadek meteorytu. Na pełnym morzu, z powodu jej niewielkiej długości, która wynosi wówczas zaledwie kilkadziesiąt centymetrów i dużej prędkości, może być praktycznie niezauważalna. Siły i wysokości nabiera dopiero w strefie brzegowej, w której ulega spiętrzeniu, osiągając wysokość kilkudziesięciu metrów, przez co z łatwością niszczy nadbrzeżne miejscowości. Ciężko zapomnieć efekty podmorskiego trzęsienie ziemi z 26 grudnia roku 2004 r. Trzęsienie spowodowało powstanie potężnej fali Tsunami na terenach Indonezji, Sri Lanki, Indii, Tajlandii i wielu innych krajach basenu Oceanu Indyjskiego, a śmierć w jej wyniku poniosło łącznie co najmniej 294 tys. ludzi. Niemniej zapadły nam w pamięć wstrząsy z 11 marca 2011 r. u wybrzeży regionu Töhoku na wyspie Honsiu w Japonii, w następstwie których oprócz dużej ilości ofiar i ogromnych stratach materialnych, fala uszkodziła elektrownię atomową w Fukushimie, powodując tym samym najdroższą katastrofę naturalną w historii.

Kroniki – A jak było u nas?

Kroniki podają, że miały miejsce przynajmniej dwa zdarzeniach, które możemy zakwalifikować jako „Bałtyckie Tsunami”.

Jeden z opisów, którego autorem jest mnich zamieszkujący w klasztorze kartuzów w Darłowie, dotyczy roku 1497, a został przetłumaczony przez Mariana Czernera: „Ósmego dnia po Narodzinach Maryi, roku 1497, w piątek w południe, zerwał się sztorm z północnego-zachodu i trwał do późnego wieczora wywołując powódź.”

Kronikarz bardzo obrazowo przedstawia kataklizm, jaki nawiedził miejscowość : „W Darłówku zostały całkowicie zniszczone nabrzeża portowe, paraliżując na długi czas handel. Ich odbudowa pociągnęła za sobą wysokie koszty. Prawie wszystkie domy zostały rozmyte, wszystko bydło potonęło, a rzeczka (Lutowa łącząca Wieprzę z jeziorem Kopań) została zapiaszczona. Cztery cumujące w porcie statki, w tym duży „Kreyer” zostały wyrzucone na ląd. Jeden koło Żukowa Morskiego, dwa koło klasztoru kartuzów, jeden aż w pobliżu kaplicy Św. Gertrudy. W klasztorze woda stała w krużgankach i w kościele do wysokości ołtarzy”

Autor  dodawał również: „..sad mnichów został zniszczony, a ich piwo i wino zepsute tak, że nikt nie chciał go pić. W ogrodach przed miastem, po spłynięciu wody, znaleziono wiele ryb, a kapusta dostała od słonej wody słonawego posmaku. W okolicznych wsiach, szczególnie w Żukowie utonęło kilka osób„.

Żywioł nie oszczędził i miast: „ucierpiało również samo miasto: w spichlerzach nad rzeką było pełno wody i wiele towarów się zmarnowało, okna w kościele zostały rozbite, w kościele parafialnym spadła część dachu z wieży, runęło też przed bramie Bramy Wieprzańskiej. Przewrócony został wiatrak we wsi Krupy. W Kościele, pleban i burmistrz, ogarnięci wielkim strachem, ślubowali każdego roku w owym dniu, świętować po uroczystym nabożeństwie i ku chwale Boga, Najświętszej Maryi i wszystkich świętych, przejść z procesją wokół miasta, przy czym rada miała nieść ufundowaną piękną świecę woskową i rozdzielać jałmużnę„.

Tradycja ta była kultywowana aż do roku 1945, w którym jej zabroniono. Dopiero w 1991 r. ówczesny proboszcz, ks. Janusz Jędryszek, wznowił przyrzeczenie sprzed kilkuset lat. Co roku, w okolicach 16 września, mieszkańcy Darłowa, przechodzą ulicami miasta z kościoła św. Gertrudy do kościoła Mariackiego i biorą udział w pokutnym nabożeństwie, upamiętniającym te tragiczne wydarzenia.

Kolejny opis pochodzi z roku 1779, a dotyczy on wydarzeń z roku 1757. Jego autorem jest kronikarz L. W. Brueggemann (tłumaczenie C.Z. Gałczyńska 2001):

Bałtyk posiada także często swoją własną pogodę, która z pogodą lądowa nie ma związku; czasami jednakże tylko rzadko, występuje podwodna burza w tymże (Bałtyku), o czym można wnioskować z tego, że przy czystym i spokojnym niebie, daje się słyszeć wzdłuż pomorskich brzegów morskich toczący się grzmot, a na ląd wyrzucane są nieżywe lub na wpół żywe ryby morskie i przybrzeżne. Tak było np. 3 kwietnia 1757 r. około południa przy spokojnej i jasnej pogodzie, brzeg Bałtyku koło Trzebiatowa nad Regą stał się nagle tak wzburzony, że wysokie fale zerwały duży prom zacumowany w porcie i przeniosły daleko na ląd. Po czym kiedy to (falowanie) się trzykrotnie powtórzyło morze stało się znowu spokojne. Żeglujący mieszkańcy wybrzeża nazywają to znane im zjawisko Niedźwiedź Morski„.

Jak wynika z powyższego opisu, całe zdarzenie miało miejsce przy dość wietrznej pogodzie, jednakże żaden sztorm nie ma wystarczająco mocnej siły by poczynić aż tak gigantyczne szkody. Ku przypomnieniu- woda zniszczyła port i prawie wszystkie domy, potopiło się bydło, statki niesione były przez fale w głąb lądu, a jeden z nich został wyrzucony w pobliskiej wsi. Woda wdarła się do kościoła i sięgała aż do ołtarza, zniszczyła sad, a także zapasy piwa i wina mnichów. Po cofnięciu się wody w ogrodach i w mieście znajdywano wiele martwych ryb. Nie zabrakło też ofiar w ludziach

Dowody geologiczne na Bałtyckie Tsunami

Zainspirowany historycznymi przekazami dr Andrzej Piotrowski z Pomorskiego Oddziału Państwowego Instytutu Geologicznego w Szczecinie wraz z zespołem badaczy, przeprowadził szereg badań w okolicach Mrzeżyna, Rogowa i Dziwnowa  na Wybrzeżu Trzebiatowskim. Zespół pod przewodnictwem dr Piotrowskiego odkrył na tym terenie warstwę piasku o uziarnieniu charakterystycznym dla pozostałości po tsunami, która sięgała 1400 metrów w głąb lądu. „Warstwa ma grubość ok. 10 cm, zalega na głębokości ok. pół metra i jest bardzo dobrze czytelna w profilu geologicznym. Żółty piasek wyraźnie kontrastuje z czarną barwą torfów znajdujących się pod nim i nad nim. Piasek zawiera wymieszane mikro skamieniałości morskie i lądowe. Są w nim też tzw. porwaki, czyli drobne bryłki torfu zerwanego z powierzchni lądu przez dużą energię cząstek wody„- wyjaśnił dr Piotrowski w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.

Według naukowca na Wybrzeżu Trzebiatowskim natrafiono na dwie charakterystyczne warstwy piasku. Po badaniu radiowęglem, wiek głębszej określono na okres późnego Średniowiecza, płytszej natomiast na połowę XVIII w., co by mogło świadczyć o zgodności z historycznymi przekazami. W ocenie dr Piotrowskiego, fala morska z 1757 r., która przeszła przez Wybrzeże Trzebiatowskie, musiała mieć przyjemniej 3 metry wysokości:  „Tyle wówczas wynosiło zanurzenie statków handlowych, więc tyle było trzeba, żeby wyrzucić jednostkę „daleko na ląd”, jak to pisał kronikarz

Geneza ” Niedźwiedzia Morskiego”

Źródło bałtyckiego tsunami nie jest nam znane i bardziej opiera się na spekulacjach, niż pewnych dowodach naukowych. Za najbardziej prawdopodobne brane są dwie hipotezy. Pierwsza z nich, wysunięta przez estońskich naukowców, sugeruje, że mogło być to tzw. meteotsunami. Meteorologiczne tsunami może powstać wtedy, gdy nad morzem pojawia się bardzo głęboki niż, który przechodzi z wielką prędkością. Powstają charakterystyczne fale sztormowe, które najpierw docierają do wybrzeża,  następnie wracają do źródła i ponownie zmierzają ku wybrzeżu, za każdym razem zwiększając swoją wysokość. Efekt takiego „rozbujania” może trwać od kilku minut,  do kilku godzin, w zależności od prędkości i aktywności układu niżowego. Inna z hipotez zakłada, że za przyczyną niszczycielskich fal, odpowiadają podmorskie erupcje metanu i hydratu metanu. Trzęsienie ziemi może doprowadzić do naruszenia złóż, a wtedy,  wydobywający się metan w zetknięciu z powietrzem, eksploduje, zdobywając wystarczającą siłę, aby wywołać  ogromne fale. Co ciekawe, na dnie Morza Bałtyckiego odnaleziono kratery świadczące o takich eksplozjach. Jakiekolwiek nie byłoby źródło „Morskiego Niedźwiedzia” należy pamiętać, że może on do nas powrócić, pomimo tego, że szanse na katastrofę są raczej niewielkie.

Źródła:

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,401157,badania-przez-baltyk-przeszlo-tsunami—przekazy-kronikarzy-potwierdzaja-sie.html

https://www.pgi.gov.pl/szczecin/o-geologii-pomorza-zachodniego/5316-baltyckie-trzesienia-ziemi.html

https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/trzesienie-ziemi-czy-meteoryt-ustalono-zasieg-tsunami-na-baltyku-ale-skad-sie-ono-wzielo,127966,1,0.html

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Tsunami

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Trzęsienie_ziemi_w_Tōhoku

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Trzęsienie_ziemi_na_Oceanie_Indyjskim_(2004)

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2010-09-06/co-to-jest-meteotsunami_1598122/

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on google
Share on pinterest
Share on email
POLITYKA PRYWATNOŚCI

Na SopotOnline.pl respektujemy prywatność odwiedzających naszą witrynę. Priorytetem jest dla nas ochrona Twoich danych osobowych. Korzystając z naszej strony jednocześnie akceptujesz zasady naszej polityki prywatności oraz cookies.